Karpaty Klimkówka 2:4 Tempo Nienaszów
0:1 (12') Tempo Nienaszów
1:1 (31') Wiernasz Kamil - karny
1:2 (64') Tempo Nienaszów
1:3 (71') Tempo Nienaszów
2:3 (80') Wójcik Bartosz
2:4 (87') Tempo Nienaszów
Skład:
Borek Wiesław,
Wilusz Łukasz, Walus Łukasz, Wójcik Bartosz, Chudziński Sebastian(46' Lenik Mirosław),
Cypcar Konrad, Pacholczyk Rafał(64' Kielar Marcin), Pulnar Łukasz,
Wiernasz Kamil(75' Penar Aleksander), Nycz Tomasz, Tomoń Marek.
więcej w rozwinięciu...
W 5' zawodnik gości na środku boiska wyskoczył do piłki,
która leciała obok niego i odbił ją specjalnie ręką, za co otrzymał żółtą kartkę.
Chwilę później świetnie z prawego skrzydła dośrodkował Wiernasz, piłka spadła na głowę Wójcika,
który z kilku metrów posłał piłkę metr obok bramki.
W 12' padła pierwsza bramka w meczu.
Nasi zawodnicy wykonywali rzut rożny, a piłkę przejął obrońca gości.
Szybko podał na środek boiska do napastnika, do którego nie zdążył dobiec nasz obrońca.
Ten zagrał dłuższą piłkę na prawe skrzydło, nasz drugi obrońca będąc za nim przegrał pojedynek szybkościowy a skrzydłowy w sytuacji sam na sam z Borkiem, kopnął piłkę do bramki.
W 31' ładną akcję przeprowadzili nasi zawodnicy. Trzema podaniami "rozklepali" zawodników gości,
piłka trafiła na prawe skrzydło do Wiernasza, który dośrodkował w pole karne.
Piłka leciała idealnie na głowę niekrytego Tomonia,
ale jej lot "przeciął" obrońca, odbijając SPECJALNIE RĘKĄ!
Sędzia bez wahania wskazał na "wapno", ale winowajcę ukarał TYLKO! żółtą kartką.
Do piłki podszedł Wiernasz i bez problemu umieścił piłkę w siatce.
W 34' po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzału nożycami spróbował Tomoń,
ale piłka po jego strzale z 10m poleciała bardzo wysoko nad bramka.
W 41' Wójcik "przebił" się przez trzech zawodników Nienaszowa, podał piłkę do Pacholczyka R.
Piłka po strzale z 20m przeleciała nieznacznie obok słupka.
Goście parę razy również zagościli w naszym polu karnym, ale nie stworzyli żadnej dogodnej okazji.
W pierwszym kwadransie drugiej połowy nasi zawodnicy oddali trzy (w tym dwa z rzutów wolnych)
strzały z dalszej odległości, ale piłka za każdym razem lądowała w rękach bramkarza.
W 64' goście ponownie wyszli na prowadzenie.
Zawodnik Nienaszowa zagrał długą piłkę ze środka boiska nad głowami naszych obrońców.
Będący przodem do bramki Walus próbował zastawić piłkę, ale uprzedził go gracz gości,
który odebrał mu piłkę, popędził w kierunku bramki w sytuacji sam na sam trafił do siatki.
W 71' przyjezdni kilkoma podaniami rozklepali naszych i podwyższyli prowadzenie.
Najpierw był rzut z autu, zawodnik Tempa rzucił piłkę do kolegi, ten odegrał na 16m,
tam pomocnik między nogami naszego obrońcy podał do napastnika,
a ten w sytuacji sam na sam zdobył bramkę.
W 79' po dośrodkowaniu w pole karne napastnik gości zrobił to samo, co Wójcik w pierwszej odsłonie,
a więc po strzale głową z kilku metrów posłał piłkę metr obok słupka.
Minutę później Karpaty zdobyły bramkę kontaktową.
Po dośrodkowaniu w pole karne z rzutu rożnego przez Pulnara, na bramkę główkował Walus,
piłka spadła jeszcze na głowę stojącego na 2m Wójcika, który trafił do siatki.
W 83' mocno zakotłowało się pod naszą bramką, kiedy to w jednej akcji zawodnicy Nienaszowa kilkukrotnie próbowali pokonać naszego bramkarza, ale ta sztuka im się nie udała,
bo za każdym razem strzały z kilku metrów blokowali obrońcy.
W 87' prawym skrzydłem popędził zawodnik gości, dograł w pole karne do kolegi, ten do zamykającego, niepilnowanego Korzeniowskiego, a ten z bliskiej odległości dopełnił formalności.
PODSUMOWANIE:
Pierwsza połowa to bardzo wyrównane spotkanie.
Pierwszą bramkę zdobyli przyjezdni, ale kwadrans przed końcem gola z rzutu karnego zdobył Wiernasz.
Pozwolę sobie jeszcze raz opisać sytuację z 31'.
Nasz zawodnik dośrodkował w pole karne z prawej strony boiska.
Piłka zmierzała idealnie na głowę Tomonia, ale do niego nie dotarła, bo ręką odbił ją obrońca.
Rozumiem, gdy przypadkowo piłka odbija się od ręki, można mówić wtedy o przypadku.
Ale tutaj wszyscy widzieli, że defensor zrobił to SPECJALNIE!,
rzucając się jak bramkarz z wyciągniętą jedną ręką!,
co zgodnie z przepisami kwalifikowało się na czerwoną kartkę. Wszyscy oprócz sędziego głównego.
Chwila czekania i co? Arbiter główny pokazuje TYLKO ŻÓŁTĄ KARTKĘ!
PANIE SĘDZIO! Specjalnie dla Pana skopiuję regulamin ze strony PZPN.
"Przewinienia karane wykluczeniem z gry.
Zawodnik, zawodnik rezerwowy lub zawodnik wymieniony musi być wykluczony z gry,
jeżeli popełnia jakiekolwiek z siedmiu następujących przewinień:
- popełnia poważny, rażący faul,
- zachowuje się gwałtownie, agresywnie,
- pluje na przeciwnika lub inną osobę,
- pozbawia drużynę przeciwną bramki
lub realnej szansy zdobycia bramki,
zagrywając rozmyślnie piłkę ręką
(nie dotyczy bramkarza w polu karnym),
- pozbawia realnej szansy zdobycia bramki przeciwnika poruszającego się w kierunku bramki tego zawodnika, popełniając przewinienie karane rzutem wolnym lub rzutem karnym,
- używa ordynarnego, obelżywego, obraźliwego języka i (lub) gestów,
- otrzymuje drugie napomnienie w tych samych zawodach".
Jak z tego można się wytłumaczyć? Moim zdaniem się nie da.
Całe szczęście (dla Pana), że nie musi się Pan z tego nikomu tłumaczyć,
bo gdyby ktoś to udokumentował np na filmie, raczej czekało by Pana kilka meczów pauzy.
Skoro Pan nie zna przepisów, to kto Panu pozwolił sędziować A-klasę?
Panie Łuksa D., może to nie był finał Ligi Mistrzów, ale chłopaki też o coś walczą,
starają się, zostawiają zdrowie na boisku, a Pan swoim zachowaniem "uratował" tego zawodnika,
który to zrobił, bo on sam doskonale wie,
że zrobił to specjalnie i że powinien po tym incydencie osłabić drużynę.
Nie był to jedyny błąd sędziego głównego, który nie do końca radził sobie na boisku.
W niemalże każdej stykowej sytuacji zawodnicy Nienaszowa domagali się faulu.
Arbiter pozwalał grać, ale pozwalał sobie też na obraźliwe teksty
w jego kierunku stojących kilka metrów od niego zawodników gości.
Początek drugiej połowy to również wyrównane spotkanie.
Wszystko zmieniło się w 64' kiedy na prowadzenie w pierwszej groźniejszej akcji ponownie wyszli goście.
Kilka minut później dosłownie trzema podaniami rozklepali naszych i prowadzili już dwoma bramkami.
Bramka Wójcika zwiastowała ciekawą końcówkę, bo gospodarze ruszyli do ataku.
Wszystkie akcje gości były kończone na 35m, bo o chwilę łapani byli oni na spalonym.
W 87' napastnik gości zdobył kolejną bramkę i było po meczu...
Trzeba przyznać, że w pierwszej połowie wszystko wyglądało całkiem przyzwoicie.
Z wyżej notowanym rywalem graliśmy jak równy z równym.
I kto wie, jak dalej potoczyłby się mecz, gdyby sędzia pokazał czerwoną kartkę zawodnikowi Tempa.
Druga to zrywy raz jednych raz drugich i to goście
dwukrotnie wymieniając trzy podania zakończyli akcję bramkami.
Karpatom nie można odmówić waleczności,
ale gdy popełnia się tak proste błędy nie można wygrać meczu.
Trzeba przyznać że tempo spotkania było dość szybkie i nie było to takie senne widowisko,
jak chociażby tydzień temu w Jaśle.