Karpaty Klimkówka 1:2 Górnik Strachocina
Bramki:
0:1 (5') Górnik Strachocina
1:1 (22') Pulnar Łukasz
1:2 (59') Górnik Strachocina
Skład:
Krukar Marcin
Kasperkowicz Rafał, Penar Piotr (do 35'), Cypcar Konrad, Chudziński Sebastian (70' Gryzowski Maciej),
Zych Łukasz, Pulnar Łukasz, Pacholczyk Artur,
Kowalski Dawid (36' Wójcik Bartosz), Wilusz Łukasz (54' Staroń Adrian), Tomoń Marek.
Od 35' Karpaty musiały sobie radzić w 10-tkę,
po drugiej żółtej a w konsekwencji czerwonej kartce dla Piotra Penara.
Relacja w rozwinięciu newsa...
W dniu dzisiejszym do Klimkówki zawitała drużyna Górnik Strachocina,
czyli ostatni spadkowicz, z jakim przyszło nam się mierzyć w tej rundzie.
Od początku trener nie wystawił Wójcika, Staronia oraz Gryzowskiego,
którzy usiedli na ławce rezerwowych.
W mecz zdecydowanie lepiej weszli goście,
którzy szybko przejęli inicjatywę na boisku całkowicie spychając Karpaty do defensywy.
Efektem była szybko strzelona bramka.
Już w 5' spotkania dośrodkowanie w pole karne na bramkę
zamienił najwyższy na boisku napastnik Górnika, który strzałem głową umieścił piłkę w siatce.
Dalej atakowali przyjezdni, którzy kilka razy poważnie zagrozili bramce Klimkówki,
ale dobrze spisywał się Krukar.
Po piętnastu minutach ataków, do głosu zaczęli dochodzić gospodarze.
W szeregach Strachociny wkradło się sporo nerwowości,
czego efektem było kilka żółtych kartek, przy okazji dwóch naszych również je obejrzało.
Sytuacja momentalnie się odwróciła i to Karpaty były stroną przeważającą.
Prawym skrzydłem popędził Kowalski, zostawiając obrońców za sobą.
Gdy chciał podać do ustawionego i niepilnowanego na wprost bramki Tomonia,
piłka (chyba) podskoczyła mu na nierówności i wyleciała po za linię końcową.
W 22' Tomoń popędził lewym skrzydłem, dobrze wypatrzył kolegę
i dośrodkował w pole karne wprost pod nogi Pulnara,
który bez chwili zastanowienia uderzył na bramkę gości.
Piłka przełamała ręce bramkarza i wpadła w samo okienko bramki.
W 35' Szybka kontra gości prawym skrzydłem i Penar musi ratować sytuację faulem
a, że miał już na swoim koncie żółtą kartkę, sędzia pokazał mu drugą i "wyrzucił" go z boiska.
Warto dodać, że kilka minut później w bardzo podobnej sytuacji gracz Strachociny,
który również miał na koncie żółtą kartkę, faulując napastnika Karpat drugiej nie zobaczył.
Od tego momentu mecz toczył się głównie w środku pola
a obie drużyny stworzyły sobie kilka okazji bramkowych.
Druga połowa to dobra gra gości, którzy grając w przewadze lepiej prezentowali się na murawie.
W zasadzie już na początku powinni strzelić dwie bramki, ale ta sztuka im się nie udała.
Jak mówi przysłowie... "Co się odwlecze..."
W 59' prawym skrzydłem popędził szybki napastnik Górnika
zostawił obrońcę za plecami i w sytuacji sam na sam z Krukarem
posłał piłkę obok jego nogi a piłka tuż przy dalszym słupku przekroczyła linię bramkową.
Gospodarzom w kilku sytuacjach dopisało szczęście,
chociażby wtedy gdy po strzale napastnika piłka otarła się o słupek i opuściła boisko.
Waleczni gracze z Klimkówki za wszelką cenę dążyli do remisu,
ale nie mieli ku temu okazji, bo dobrze radzili sobie obrońcy gości, rozbijając ich ataki.
W ostatniej minucie spotkania sędzia podyktował rzut wolny dla Klimkówki
za zagranie ręką. Nie wiem w którym dokładnie miejscu ta sytuacja miała miejsce,
ale wypada zaufać sędziemu, który kazał wznowić grę prawie z linii pola karnego.
Podsumowując:
Na pewno szkoda szybko straconej bramki, szkoda tej sytuacji, kiedy piłka uciekła Kowalskiemu,
a przede wszystkim szkoda, że przez większość meczu Klimkówka musiała sobie radzić w 10-tkę.
Wydaje się, że właśnie ten moment był dzisiaj punktem kulminacyjnym.
Goście wcale nie grali jakiegoś super futbolu i na boisku nie było widać,
że gramy ze spadkowiczem.
W swoich szeregach Górnik ma swoich najlepszych strzelców.
Mowa tutaj o dwóch napastnikach, którzy wzajemnie się uzupełniają.
Jeden wysoki, dobrze zbudowany,
który wygrywał niemalże wszystkie pojedynki główkowe z naszymi obrońcami,
ale również zmarnował kilka dobrych okazji.
A drugi, bardziej techniczny zawodnik na dodatek bardzo szybki.
I to właśnie oni załatwili dzisiaj Karpaty.
Ten duet w sumie strzelił w lidze już 17 bramek.
Z przebiegu całego spotkania, taki rezultat wydaje się być wynikiem sprawiedliwym.